Rozdział 7
- Prosimy o zapięcie pasów.
Nie wiem co gorsze jest w tej
sytuacji. To, że właśnie będę jechał kolejką górską, pomimo, że mógłbym lepiej
spożytkować ten czas czy to, że obok mnie siedzi Shizuo, który jak widać
jeszcze nie potrafi zapiąć pasów.
Rozmasowałem moją skroń i
spojrzałem na faceta, który tym wszystkim steruję.
- Możemy już jechać?
- Pański kolega musi się jeszcze
zapiąć.
Na całą kolejkę tylko Shizuo się
nie zapiął i jeszcze przy tym warczał.
- Nawet jak spadnie to przeżyje –
wzruszyłem ramionami. – Jeźdźmy.
Mężczyzna pokręcił z politowaniem
głową i widząc, że blondyn sobie naprawdę nie radzi w końcu do niego podszedł i
go zapiął.
Jak dziecko.
Dzisiaj z samego rana przyjechały
do mnie bliźniaczki, które obwieściły, że zostają u mnie na kilka dni. Szczerze
mówiąc ich obecność by mi nie przeszkadzała, ale wiem jakie potrafią być
hałaśliwe. Przez pół dnia marudziły mi, że chcą iść ze mną na obiad do
Rosyjskiego Sushi – poszedłem. I właśnie po obiedzie się wszystko zaczęło..
Po wyjściu z baru napatoczył się
Shizu-chan, do którego dziewczynki zaraz pobiegły pytając o Kasuke. Podobno
niedługo w kinach ma pojawić się nowy film z jego udziałem i koniecznie
chciały, aby Shizuo załatwił im bilety. Myślałem, że bliźniaczki nas zaraz
zostawią i odbędziemy swoje spotkanie, ale nie wiedząc jakim cudem znaleźliśmy
się w wesołym miasteczku. A teraz w wagonie, który zaczął powoli jechać do
góry.
Zerknąłem na Shizuo, który zrobił
to w tym samym momencie, ale on od razu odwrócił wzrok.
Jutro mija tydzień odkąd
zaczęliśmy się z Shizuo ‘spotykać’ jak i mija również tydzień, odkąd Kasuka
jest w szpitalu. Shizuo, ale również ja przyzwyczailiśmy się do swojej
obecności i nawet blondyn chętniej rozmawia na wszelakie tematy. Tak jakby
trochę się otworzył, gdy widzi, że nie zamierzam żadnego jego słowa czy czynu
wykorzystać.
Trochę moje plany wobec niego przez ten czas
się zmieniły.
Miałem wyłapać jego słabości i go
nimi później zmiażdżyć, ale to by było słabe.
Doszedłem też do wniosku, że
chyba nie chce tego robić.
Z każdym kolejnym dniem
poznawałem Shizuo jeszcze bardziej. Od innej strony i w końcu zrozumiałem, a
raczej utwierdziłem się w tym, że wszystko co robiłem przez te lata było
spowodowane moją zazdrością. Niedocenieniem mnie z jego strony. Czuję się z tym
fatalnie, mogłem te moje myśli olać i okłamać siebie, że tak nie jest, ale po
co mi to?
Myślałem też o zerwaniu tej całej
umowy i sprowadzeniu tego lekarza, ale chciałem jeszcze ten ostatni tydzień
wykorzystać. Sam nie wiem jak, po co, ale wiedziałem, że nie chce tego kończyć
i tyle.
Spojrzałem na niego jeszcze raz i
nie rozumiałem czemu Shizuo zamknął oczy.
Ah i wszystko jasne – kolejka
zaczęła zjeżdżać w dół z niesamowitą prędkość.
Sam zrobiłem to samo, aby wiatr
nie wiał mi w oczy. Cały wagon zaczął krzyczeć oprócz naszej dwójki i
oczywiście Kururi, która siedziała przed nami z Mairu.
Chciałem już z tego wysiąść, bo
pomimo, że się nie bałem to zaczynało mi się robić niedobrze.
Gdybym wiedział na pewno nie
jadłbym tuńczyka.
Gdy kolejka się zatrzymała
dopiero otworzyłem oczy i wziąłem kilka głębszych wdechów – nie chciałem
wymiotować. Spojrzałem na bliźniaczki, które już dawno nie siedziały w swoich
miejscach i zaczęły się nawet gdzieś oddalać. Ja jeszcze przez chwilę walczyłem
z odruchem wymiotnym i przypomniało mi się, że koło mnie siedzi Shizu-chan.
Uśmiechnąłem się delikatnie, a zaraz wręcz złośliwie.
- Głupszego od Ciebie to jeszcze
nie widziałem, a dużo osób wiedziałem.
- Zamknij się! – warknął
wkurwiony moim komentarzem, ale chyba bardziej przez to, że znów nie może
uporać się z tym paskiem.
Pokręciłem rozbawiony głową, rozpiąłem się i przysunąłem do niego, aby mu pomóc.
- Dzięki – burknął cicho, a ja
jedynie się uśmiechnąłem.
Obydwoje wyszliśmy z tego
okrutnego wagonu i zaraz po tym obydwoje stanęliśmy na środku placu.
- Co robimy? – zapytałem
marszcząc brwi i spojrzałem na Shizuo, który wgapiał się
w stoisko ze słodyczami. – Idź.
- Co? – spojrzał na mnie nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- No kup sobie coś – mruknąłem i
zaraz usiadłem na pobliską ławkę.
Shizuo jeszcze przez chwilę mi
się przyglądał, aż w końcu poszedł sobie coś kupić.
Czekałem na niego obserwując
ludzi i szczerze mówiąc trochę się nudząc. Niby są w wesołym miasteczku, ale
jakie atrakcje mogą tu być dla dorosłych mężczyzn? Zerknął w stronę stoiska,
do którego poszedł Shizuo.
Teraz on będzie kupował.
Odetchnąłem cicho i odwróciłem
wzrok, aby znów patrzeć się przed siebie. Nie musiałem długo czekać, bo zaraz
Shizuo usiadł koło mnie.
- Zjesz to wszystko?
Kupił sobie watę cukrową, jakieś
żelki, a do tego czekoladę. Chyba nie jadł obiadu, albo po prostu miał na to
ochotę.
Spojrzał na mnie, a to na
jedzenie i przysunął to wszystko do mnie chcąc mnie poczęstować.
Uniosłem jedną brew do góry i
pokręciłem przecząco głową.
- Nie lubię słodyczy – blondyn
zmarszczył brwi i spojrzał na mnie jak na debila.
- Serio jesteś popierdolony –
skwitował i wrócił do swojej waty cukrowej.
- Musisz to mówić za każdym
razem?
Kiwnął głową, bo z zapchaną buzią
trudno by mu było odpowiedzieć.
- Czemu?
- Chce żebyś był tego świadom
–wzruszył ramionami i z powrotem do buzi napakował sobie kilo waty.
Mi by już dawno po takiej dawce
słodkości było niedobrze.
- Co robimy?
Wzruszył ramionami.
Na początku chciałem stąd wyjść,
ale z drugiej strony tutaj czas szybciej minie.. Tylko czy ja chce, aby to
spotkanie szybko się skończyło?
- Chodźmy postrzelać.
Spojrzałem się na niego z
widocznym zdziwieniem na twarzy, a blondyn od razu skinął głową w stronę stoiska.
- Chcesz strzelać do kaczek?
- A mogę do Ciebie?
- Nie.
- No to zbytnio wyboru nie mam –
wzruszył ramionami i zjadł do końca swoją watę.
Włożył sobie do ust jeszcze
jednego żelka i od razu po tym wstał, aby podejść do wcześniej wspomnianego
stoiska. Oczywiście poszedłem za nim.
- Założymy się o coś?
No takiej propozycji z jego
strony się nie spodziewałem.
- Jak wygram to zjesz czekoladę.
I po co ja mu wspominałem o tych
słodyczach..
- A jak ja wygram to.. –uciąłem –
Pomyślę później.
Shizuo wzruszył ramionami i to on
jako pierwszy miał strzelać, a dopiero później ja.
- Trudno – wzruszyłem ramionami,
gdy obydwaj zestrzeliliśmy wszystkie kaczki
Chłopak patrzył się na mnie przez
chwilę nic się nie odzywając, aż w końcu odwrócił gdzieś wzrok. Nie wiedziałem
o co mu chodziło, aż w końcu wskazał na siłomierz.
- Chyba sobie żartujesz –
prychnąłem, a Shizuo uśmiechnął się do mnie w taki dziwny sposób.
Shizu-chan w ogóle ma dzisiaj
jakiś taki inny humor. Jest bardziej żywszy i wesoły niż zazwyczaj, a
przynajmniej to pierwszy raz kiedy przy mnie się tak zachowuje.
- Żartowałem – zaśmiał się, a ja
nie mogłem się na niego napatrzeć.
- Chyba piłeś coś innego oprócz
tej melisy. – mruknąłem cicho pod nosem, gdy blondyn znów włożył do swoich ust
kolejną żelkę i jednocześnie ostatnią.
Sam zacząłem myśleć co moglibyśmy
tu porobić i pierwsze co mi przyszło do głowy to dom strachu, ale na to jest za
wcześnie, a żeby był jakikolwiek efekt tego to musiałoby być chociaż trochę
ciemno. Spojrzałem na Shizuo, ale ten już jadł czekoladę.
Wywróciłem oczami i nagle coś mi
przyszło do głowy.
- Co powiesz na dom z lustrami?
-Hm?
- Jeśli mnie w nim złapiesz to
wygrasz, no a jak nie złapiesz wtedy zwycięstwo jest moje ~ - uśmiechnąłem się
prowokacyjnie, a Shizuo połknął do końca to co miał w buzi.
- Myślisz, że jakieś głupie
lustra mnie powstrzymają, aby Cię złapać?
- Jak nie ma luster to też nie
dajesz rady, pierwotniaku –wzruszyłem ramionami i tym razem uśmiechnąłem się
asymetrycznie.
Shizuo odpowiedział mi nieco
zadziornym uśmieszkiem.
- Sam Ci wepchnę całą czekoladę
do buzi jak tylko wygram.
Wyśmiałem jego groźbę i ruszyłem
w stronę domku.
Nie wiem czemu dzisiaj jest
trochę inaczej, ale mi ta zmiana nie przeszkadza.
~~
Cześć..
Cześć..
Chciałabym coś wyjaśnić.
Czytam chyba już drugi raz, niebezpośrednio, ale jednak że moje opowiadanie jest zerżnięte z "Zakładu", że to plagiat i szczerze to takie komentarze mnie dołują. Jeżeli plagiat widzicie w tym, że Shizuo i Izaya w moim opowiadaniu się spotykają to napiszcie to, a ja przestanę ff udostępniać i usunę już udostępnione rozdziały. Bardziej spodziewałam się tego, że dostanę tutaj słowa krytyki lub hejty, że to co piszę jest beznadziejne, głupie itp, itd. Ja nie uważam, aby moja praca była plagiatem, ale skoro są osoby, które tak uważają to tak jak wspomniałam napiszcie mi to wprost, a ja moje niedokończone opowiadanie usunę.
Czytam chyba już drugi raz, niebezpośrednio, ale jednak że moje opowiadanie jest zerżnięte z "Zakładu", że to plagiat i szczerze to takie komentarze mnie dołują. Jeżeli plagiat widzicie w tym, że Shizuo i Izaya w moim opowiadaniu się spotykają to napiszcie to, a ja przestanę ff udostępniać i usunę już udostępnione rozdziały. Bardziej spodziewałam się tego, że dostanę tutaj słowa krytyki lub hejty, że to co piszę jest beznadziejne, głupie itp, itd. Ja nie uważam, aby moja praca była plagiatem, ale skoro są osoby, które tak uważają to tak jak wspomniałam napiszcie mi to wprost, a ja moje niedokończone opowiadanie usunę.