Rozdział 8
Wszedłem do domku z lustrami jak
na razie sam i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Uznałem, że byłoby to
niesprawiedliwe, gdybym nie zorientował się gdzie i jak mogę się tutaj
poruszać. Nie zajęło mi to jakoś wielce czasu i stanąłem w odpowiednim jak na
start miejscu.
Wyjąłem telefon z kieszeni.
- Masz dziesięć minut! –
krzyknąłem, aby usłyszał i ustawiłem budzik, aby za te dziesięć minut zadzwonił.
Uważam, że i tak dałem mu te pięć
minut za dużo, ale dla kogoś kto nie umie zapiąć pasów te pięć minut mogą
uratować mu życie.
Zaśmiałem się na to wspomnienie,
ale szybko zamilkłem, gdy ujrzałem Shizuo w jednym z luster.
Wyglądał na zdeterminowanego, ale
też jakby zadowolonego z tej całej ‘zabawy’. Jeśli mam być szczery to też mi
się to podobało. Shizuo jak zwykle chce mnie złapać, ale tym razem ma
ograniczony czas, a do tego zamiast mnie pobić na śmierć będzie chciał mi
wepchnąć tabliczkę czekolady do ust.
Nie wiem czy mam się cieszyć, że
jest między nami delikatna swoboda czy raczej się niepokoić.
Zmieniałem swoją pozycję, gdy
tylko Shizuo zmienił swoją. Nie mogłem pozwolić, aby ten pierwotniak mnie
złapał. I pomimo, że nie wiedziałem co chce jak wygram to i tak nie mogę
pozwolić na przegraną. Co jak co, ale
nie chce przegrać z kimś kto ma problem z zapięciem i rozpięciem pasów.
Nie wiedziałem czemu, ale im
dłużej sobie to wspominałem tym bardziej mnie to śmieszyło.
Shizu-chan jest czasem taki dziecinny
i prosty.
Po pięciu minutach żałowałem, że
dałem mu tyle czasu. Nie dlatego, że mi się nudziło, a dlatego, że było tu
strasznie gorąco. Widziałem nawet jak Shizuo podwijał rękawy swojej koszuli i
zdjął okulary. Musiałem przyznać, że wyglądał.. dobrze.
Zmarszczyłem delikatnie brwi nie
wiedząc czemu tak nawet pomyślałem i trochę przez swoją opóźnioną reakcję zmieniłem
miejsce. Przez cały czas uważnie
przyglądałem się chłopakowi i czekałem na jego ruch, na który odpowiadałem –
przemieszczaniem się.
Uśmiechnąłem się triumfalnie
patrząc na zegarek i dokładnie sekundę przed tym, gdy zadzwonił budzik Shizuo
złapał mnie za nadgarstek. Zastygłem w miejscu nie dlatego, że się
przestraszyłem, a ze zdziwienia. Minimalnie się skrzywiłem i nadal stałem w
bezruchu. Przegrałem z tym pierwotniakiem nawet w czymś takim.
- Iiizaaayaaa-kun, zabawmy się ~
Otworzyłem szerzej oczy, gdy
wyszeptał mi to niemal do ucha, a zaraz po tym zacisnął bardziej dłoń na moim
nadgarstku. Po moim ciele przeszedł całkiem przyjemny dreszcz..
Miałem się odwracać w jego stronę, ale ten zaczął już
mnie ciągnąć w stronę wyjścia. Bez sprzeciwu szedłem za nim. W końcu to on jest
zwycięzcą i na dobrą sprawę ma prawo zmienić swoją nagrodę, ale jak zauważyłem
zaczął mnie ciągnąć ze stoiska ze słodyczami. Jak widać słodka kara za
przegraną mnie nie minię..
Gdy doszliśmy na miejsce Shizuo
mnie w końcu puścił i zacząłem przyglądać się temu co sprzedawczyni zapakowuje
mu do torby.
Skrzywiłem się jeszcze bardziej.
Dwie czekolady, kilka żelków,
jakieś cukierki, ciastka oblane czekoladą i jeszcze jedna czekolada.
Nie chcąc już patrzeć na te
wszystkie rzeczy i odszedłem od niego rozglądając się wokół. Dostrzegłem nawet
bliźniaczki, ale zaraz i tak mi gdzieś znikły. Dziwnie mi z tym, że jestem
tutaj z Shizuo jakbyśmy byli zwykłymi kolegami. Dziwnie jest mi z tym, że co
najgorsze mi się to podoba i nie chce, aby Shizu-chan szybko sobie poszedł.
Dziwnie mi, że w ogóle mam w głowie takie rzeczy..
- Co wybierasz na początek?
Shizuo po tych słowach sprowadził
mnie na zimie i spojrzałem do torebki, którą mi podsunął.
- Nic – mruknąłem, a to bardziej
zabrzmiało tak, jakbym nadal nie mógł pogodzić się z przegraną.
Zaśmiał się.
- Nie sądziłem, że aż tak
będziesz znosił przegraną – odparł jak można było usłyszeć rozbawiony – Taka
menda jak Ty rzadko przegrywa, co? – zabrał torebkę i zaczął mi się przyglądać.
- Bardziej męczy mnie to, że
przegrałem z takim pierwotniakiem.
Nie słysząc z jego strony żadnej
odpowiedzi w końcu podniosłem głowę, którą nieco trzymałem w dole i jak tylko
rozchyliłem usta wepchnął mi coś do nich.
Skrzywiłem się czując w swoich
ustach smak czekolady.
- Nie wypluwaj – pomachał mi
czekoladą przed nosem, a jedna kostka, którą miałem w buzi coraz bardziej się
rozpuszczała.
Shizuo jakby wyczuł, że chce
odruchowo się cofnąć, więc szybko złapał mnie za rękę w nadgarstku i trochę do
siebie przyciągnął.
- Pokaż, że masz trochę honoru,
Izaya- kun i nie uciekał – uśmiechnął się wrednie.
Tak, Shizuo po raz pierwszy
posłał mi taki uśmiech co mnie zirytowało…
Połknąłem to co miałem w buzi.
- Poszło Ci lepiej niż bym
przypuszczał – sam zaraz włożył do swoich ust kolejną żelkę, a ja od niego
odszedłem. Musiałem kupić sobie coś do picia.
Widziałem kątem oka, że Shizuo za
mną szedł i coś tam po drodze podjada, ale nie zwracałem na to uwagi.
Podszedłem do jakiegoś stoiska i kupiłem sobie butelkę wody od razu upijając
duży łyk. Większość osób by pomyślała, że jadłem coś bardziej ostrego niż
słodkiego.
- Masz pomysł, żebyśmy coś tu
jeszcze porobili?
Wzruszył ramionami.
- Dom strachu? – mruknąłem
niezbyt zachęcająco i nim Shizuo odpowiedział zadzwonił jego telefon.
Spojrzałem na niego i
przysłuchiwałem się jego rozmowie, która jakoś do długich się nie zaliczała.
- Muszę iść – odparł chowając
telefon do kieszeni i mrużąc przy tym oczy.
Skinąłem głową.
- To.. do jutra – mruknął i
odszedł zostawiając mnie samego.
Prychnąłem cicho i poszedłem
usiąść na ławce.
Było mi chyba za fajnie, aby
mogło to potrwać trochę dłużej.
***
Wróciłem do domu dosyć późną
porą, bo jeszcze przez kilka godzin chodziłem po mieście i nie robiłem nawet
nic nadzwyczajnego. Nikogo nie obserwowałem o niczym nie rozmyślałem i o niczym
nie myślałem.. O ile Shizuo można nazwać ‘niczym’
Siedział mi ten pierwotniak w
głowie i nawet nie widziałem dlaczego. Wszystkie moje myśli schodziły w jego
stronę, a gdy kogoś zobaczyłem z blond czupryną to już całkowicie. Irytowało
mnie to strasznie, ale jak bardzo bym się starał nie potrafiłem go wyrzucić z
głowy.
A to podobno ja jestem kleszczem,
którego trudno się pozbyć.
Wszedłem do sypialni i
zmarszczyłem brwi widząc na swoim łóżku śpiące dziewczynki.
Wziąłem z sypialni ubrania na
zmianę i poszedłem się wykąpać. Nie siedziałem tam jakoś długo, bo zaraz z
powrotem byłem w sypialni, zabrałem stamtąd koc i jakąś poduszkę i z tym
wszystkim poszedłem na dół do salonu. Rozłożyłem kanapę i tam zamierzałem spać.
Wkurzyłem się, bo minęło z jakieś
pół godziny, a ja nadal nie mogłem usnąć. Sięgnąłem po telefon, aby sprawdzić
godzinę – 00;30.
- Pięknie..
Przekręciłem się na plecy i
ostatecznie jeszcze raz chwyciłem za telefon.
- Nie będę się wydurniał.. –
prychnąłem sam do siebie i zrezygnowałem z dzwonienia do tego pierwotniaka.
Jak do niego zadzwonię to nie
znaczy, że przestanie mi siedzieć w głowie przecież.
Odetchnąłem cicho i przymknąłem
oczy.
Jeszcze tydzień temu chciałem go
zniszczyć po poznaniu jego słabości, a teraz po tym tygodniu, gdy poznałem go
lepiej już tego nie chce. Zrozumiałem, że taka wygrana mnie nie satysfakcjonuje,
więc co ja chce teraz osiągnąć?
Właśnie, co?
Czy moje ‘nienawidzę Cię’ od
siedmiu lat było naprawdę bezpodstawne? Uroiłem sobie w mojej głowie, że chce
go zabić, bo okazał się lepszy? Ustaliłem sobie to za cel, bo jeśli to zrobię
to go pokonam? Czy może zrobiłem to z zupełnie innego powodu?
Przekręciłem się w stronę oparcia
kanapy i naciągnąłem na siebie bardziej koc.
Robiłem to z zazdrości i przecież
niedawno sobie to uświadomiłem.
Zazdrościłem mu tej siły, tego,
że ma przy sobie tak bliskie osoby, które go w pełni akceptują.. Nie chciałem z
nim przegrać i dlatego wybrałem go sobie jako wroga. Chciałem go w pewnym
sensie przy sobie zatrzymać i też jak wcześniej do tego doszedłem zwrócić na
siebie uwagę.
Czasem chyba jestem gorszym
dzieckiem od niego.
***
W nocy udało mi się jakoś usnąć,
ale po tym do czego doszedłem wtedy myśląc nie miałem jakoś na nic ochoty.
Aktualnie siedziałem przed
biurkiem i pisałem z jakąś niedoszłą samobójczynią. Standardowo na początku
odwlekałem ją od pomysłu jakim jest odebranie sobie życia, a ona standardowo
nie dała się przekonać i powoli sam zacząłem bardziej się z nią utożsamiać, aby
widziała we mnie wsparcie.
Ludzie mają strasznie prosty
mechanizm.
Namie siedziała obok mnie i
segregowała papiery i ciszę, która zapadła między nami od dłuższego czasu
przerwał dzwonek jej telefonu.
Zerknąłem na nią kątem oka, a po
zobaczeniu uśmiechu na jej twarzy wiedziałem kto dzwoni.
Już ją miałem wyśmiać za tak
beznadziejną reakcję, ale..
Zrobiłem po chwili dokładnie to
samo po zobaczeniu, że napisał Shizu-chan.
~~~~
Cześć. Nie umieszczałam nowej notki, bo czekałam, aż wypowiecie się na temat tego plagiatu. Cieszę się, że wiele osób chce, abym dokończyła wstawiać to co napisałam ^-^ A druga sprawa jest taka, że miałam problemy prywatne i to przez nie z większego powodu długo nic się tutaj nie pojawiło. Jednak powoli podnoszę się na nogi, więc kolejna notatka powinna się pojawić w najbliższy weekend.
~~~~
Cześć. Nie umieszczałam nowej notki, bo czekałam, aż wypowiecie się na temat tego plagiatu. Cieszę się, że wiele osób chce, abym dokończyła wstawiać to co napisałam ^-^ A druga sprawa jest taka, że miałam problemy prywatne i to przez nie z większego powodu długo nic się tutaj nie pojawiło. Jednak powoli podnoszę się na nogi, więc kolejna notatka powinna się pojawić w najbliższy weekend.