Rozdział 11
Na początku myślałem, że Shizuo
zacznie się wyrywać, ale po tych dwóch słowach, które wypowiedziałem dalej
grzecznie sobie na mnie leżał. Patrzyłem się w sufit i naprawdę się nad tym
wszystkim zastanawiałem, ale przy nim jeszcze trudniej mi się myślało o tym wszystkim.
Wzrok z sufitu przeniosłem na jego blond włosy. Nie zastanawiając się długo
zacząłem owijać jeden kosmyk wokół swojego palca.
- Zostaw – burknął co za bardzo
nie było wyraźne.
- Dlaczego? – tym razem wsunąłem
całą rękę w jego włosy i nią na nich zacisnąłem.
- Zaraz te wszystkie pchły na
mnie przejdą.
- Nie uważasz, że już dawno
powinny przejść? – mruknąłem z lekka rozbawiony.
- Teraz jesteś bliżej.
- Ale nie reagujesz.
Cisza.
Zacząłem go delikatnie drapać po
głowie przez co Shizuo wydał z siebie cichy, niekontrolowany pomruk. Byłem
pewny, że zaraz po tym przeklina się za to w myślach. Powoli nudziłem się tym
monotonnym drapaniem i w pewnej chwili dosyć mocno pociągnąłem go za włosy.
- Kurwa, Izaya! – warknął i od
razu się podniósł, aby zobaczyć moją twarz.
Wyszczerzyłem się wrednie.
- Nudzi Ci się?!
- Przecież Ciebie to i tak nie
boli – wzruszyłem ramionami i ponownie wyciągnąłem rękę w jego stronę.
- Przestań.. – odtrącił moją rękę
i spojrzał gdzieś w bok.
- No dlaczego? – ponownie moja
ręką wędrowała w kierunku jego twarzy.
- Powiedziałem przestań.. –
złapał mnie za rękę w nadgarstku i zaraz po tym ze mnie z szedł.
Obserwowałem go jak siada
naprzeciwko mnie, a następnie wzrok wbija w swoje kolana. Ja nie mając zamiaru
się jak na razie odzywać sięgnąłem po swoją herbatę, która w tym czasie trochę
ostygła. Nie wiem co takiego dokładnie zmieniło się w moich relacjach z Shizuo,
ale widząc, że on też w jakimś stopniu się zmienił strasznie mnie to
usatysfakcjonowało. Postanowiłem olać swoje uczucia, a zająć się tymi jego.
- Zastanawiałeś się nad tym, że
Kasuka może lada moment umrzeć?
Blondyn zerknął na mnie kątem
oka, ale nic się nie odezwał. Ja natomiast cicho się zaśmiałem.
- Nie wiem co chcesz osiągnąć.
- Chce Ciebie.
Shizuo spojrzał na mnie z lekkim niedowierzaniem, a ja nie zaszczycając go nawet spojrzałem wstałem i zabrałem
obie szklanki do kuchni. Ja praktycznie swoją herbatę wypiłem, a Shizuo pewnie
swojej nawet nie ma zamiaru dotknąć. Postanowiłem, że zastąpię ją czymś nieco
mocniejszym.
- Nie pije.
- Wczoraj nie miałeś takich
skrupułów.
Nalałem mu do kieliszka wina i od
razu po tym podałem mu go. Shizuo bez żadnego ‘ale’ go ode mnie odebrał i
dopiero po tym sam sobie trochę nalałem. Usiadłem wygodnie na kanapie, a przez
to, że była rozłożona to praktycznie pół-leżałem i pół-siedziałem.
Shizuo spojrzał na mnie, a to na
kieliszek i ostatecznie niezbyt pewnie upił łyk alkoholu. Nie byłem pewny czy
będzie mu smakować, ale widząc, że zaraz po tym wziął kolejny utwierdziło mnie
to w tym, że mu smakuję. Sam zaraz się napiłem. Widziałem jak chłopak cały czas
rozmyśla nad tymi słowami, które przed chwilą wypowiedziałem i pewnie nieźle
się główkuje, aby odgadnąć o co mi chodziło.
- Co miałeś na myśli mówiąc to?
- Co mówiąc? – uśmiechnąłem się.
- No wiesz..
- Nie, nie wiem, Shizu-chan ~ -
zaśmiałem, a blondyn widząc, że udaję spiorunował mnie wzrokiem. – Nie wiem.
- Jak to nie wiesz? – skrzywił
się.
- Nie mogę wszystkiego wiedzieć –
wzruszyłem ramionami i ponownie się napiłem.
Shizuo patrzył się na mnie
jeszcze przez chwilę, aż sam w końcu się napił. Chyba zrozumiał, że nie ma
sensu tego dalej ciągnąć. Przez kilka dobrych minut zbytnio się nie
odzywaliśmy, a jedynie co to piliśmy i nawzajem sobie polewaliśmy. Czułem, że
Shizuo jest nieco spięty i chciał poprzez alkohol bardziej się rozluźnić.
Wyszło mu to.
- Nie możesz mi powiedzieć co
chcesz osiągnąć?
- Nie.
- A dlaczego nie możesz teraz
zadzwonić po tego lekarza? Powiedziałem, że nadal będę przestrzegał tego, że
mamy się spotykać w tygodniu – burknął i odłożył swój pusty kieliszek.
- Nie mam pewności, że będziesz
nadal do tego taki chętny – wzruszyłem ramionami delikatnie się uśmiechając.
- Będę.
- A jak kłamiesz?
- Izaya, wiesz, że tak nie jest –
mruknął patrząc mi prosto w oczy opanowanym wzrokiem.
Coś jakby dreszcz przebiegł po
moim ciele, gdy tak na mnie patrzył. Dodatkowo ton głosu idealnie się z tym
komponował.
- Więc? – kontynuował.
Uśmiechnąłem się delikatnie i
ponownie wsunąłem dłoń w jego włosy.
- Izaya..
Podrapałem go po głowie, a
chłopak od razu przymknął oczy.
- Pomyślę.
Shizuo cicho westchnął.
- Obydwoje dobrze wiemy, że znasz
już odpowiedzieć.
- Mm, racja, Shizu-chan ~-
zaśmiałem lekko i podrapałem go nieco za uchem.
Zauważyłem delikatny uśmiech na
jego twarzy.
***
Usnąłem, a nawet nie za bardzo
wiem kiedy. Nie wiedziałem, a raczej nie pamiętałem czy Shizuo poszedł, wrócił
do siebie czy nadal tutaj gdzieś jest. Nawet jak trochę byłem przytomny nie
chciało mi się wstać i rozglądać. Byłem przykryty kocem i było mi ciepło, a do
tego otaczał mnie przyjemny zapach.
Przekręciłem się na drugi bok i
mimowolnie się uśmiechnąłem, gdy zapach się nasilił. Przysunąłem się
niekontrolowanie bliżej, aż w końcu w coś uderzyłem. Rozchyliłem delikatnie
powieki i pierwsze co ujrzałem to materiał białej koszuli. Uniosłem nieco wzrok
i zobaczyłem twarz śpiącego Shizu-chana. Musiał zdjąć kamizelkę, ale tego też
nie za bardzo pamiętam… Obydwoje padliśmy.
Kiedy zdałem sobie sprawę skąd ów
zapach pochodzi odwróciłem się ponownie tyłem i naciągnąłem na siebie bardziej
koc, aż w końcu ponownie usnąłem.
Nie podobało mi się to, że tak
spodobał mi się zapach, który pochodził od Shizuo.
Gdyby tak pomyśleć to dużo rzeczy
w nim polubiłem i to także mi się nie podobało.
Poczułem nagle, a może i nie tak
nagle? W końcu mogło minąć kilka godzin, a ja znów nie jestem tego świadom. Ale
wracając. Poczułem, gdy powierzchnia, na której leżę zaczyna się uginać.
Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że Shizuo sobie idzie, ale nie idzie do
domu, a do łazienki czy kuchni. Myślę, że teraz by poczekał, aż ja wstanę i
dopiero opuściłby mieszkanie.
Nie usłyszałem, jednak, aby ktoś
chodził po podłodze, a zamiast tego znów poczułem ten cholernie przyjemny
zapach, który się nasilił. Ciekawość
była silniejsza i rozchyliłem delikatnie powieki, a zaraz po tym znów
delikatnie się uśmiechnąłem.
- Co robisz? – szepnąłem.
Shizuo był tak blisko, że
uznałem, że głośniejszy ton byłby po prostu bez sensu.
- Obserwuję.
Zaśmiałem się.
Blondyn zmarszczył brwi i zaraz
pstryknął mnie w czoło.
Ja za to wydałem z siebie cichy
dźwięk niezadowolenia.
- Za co?
- Kiedy śpisz nie jesteś taki
mendowaty – mruknął, patrząc mi w oczy znów z tym stoickim spokojem.
Wyciągnąłem już kolejny raz rękę
w jego stronę i jak zwykle zaraz moja dłoń znalazła się w jego blond włosach.
Zacisnąłem ją na jego kosmykach i mocno pociągnąłem. No może troszeczkę lżej
niż wieczorem.
- Przestań! – warknął i od razu
ten spokój znikł.
- Jesteś, aż taki wrażliwy? –
zaśmiałem się i tym razem poruszyłem delikatnie palcami przez co zacząłem go
drapać.
- To po prostu irytujące, pchło..
– westchnął i przymknął zaraz oczy.
Drapałem go jeszcze przez chwilę,
aż w końcu przestałem, ale nie otworzył oczu.
- Czemu jesteś taki spokojny?
- Nie wiem – szepnął.
Kiwnąłem głową czego i tak nie
widział i ułożyłem się nieco wygodniej. Sam po chwili zamknąłem oczy i znów
poczułem senność. Ciekawe czy Shizu-chan też był jeszcze śpiący. Uśmiechnąłem
się delikatnie, ale po chwili ten uśmiech znikł i otworzyłem po raz kolejny już
oczy.
- Shizu-chan?
- Oi, śpij mendo – burknął cicho
i jak widać nie zamierzał przestać mnie obejmować jedną ręką.
Uśmiech powrócił na moją twarz i
niedługo po tym usnąłem.
Chce wykorzystać zachowanie
Shizuo, które bardziej niż trochę zmieniło się wobec mnie. Chce je wykorzystać
wobec niego, ale mam w sobie pewne wątpliwości. Usypiam w jego objęciach i
otumaniony jego zapachem, który strasznie mi się podoba. Nie podoba mi się to i
nie mogę się wziąć na głębsze rozmyślania, gdy jest obok mnie. Pozostawię to,
więc na potem, gdy już go nie będzie.
Hej,
Shizu-chan ~! Działam tak samo na Ciebie?
~~
Miało być w ferie - chorowałam.
Później, szkoła, szkoła, święta - chorowałam i tak czas minął.
Chyba bloggowanie nie jest na mnie, bo nie jestem w stanie umieszczać notek w odpowiednim terminie..
Jedynie co mogę zrobić to przeprosić, więc przepraszam.
Jedynie co mogę zrobić to przeprosić, więc przepraszam.