czwartek, 31 marca 2016

Shizaya "Nienawiść to pojęcie względne" - rozdział 11

Rozdział 11

Na początku myślałem, że Shizuo zacznie się wyrywać, ale po tych dwóch słowach, które wypowiedziałem dalej grzecznie sobie na mnie leżał. Patrzyłem się w sufit i naprawdę się nad tym wszystkim zastanawiałem, ale przy nim jeszcze trudniej mi się myślało o tym wszystkim. Wzrok z sufitu przeniosłem na jego blond włosy. Nie zastanawiając się długo zacząłem owijać jeden kosmyk wokół swojego palca.

- Zostaw – burknął co za bardzo nie było wyraźne.

- Dlaczego? – tym razem wsunąłem całą rękę w jego włosy i nią na nich zacisnąłem. 

- Zaraz te wszystkie pchły na mnie przejdą.

- Nie uważasz, że już dawno powinny przejść? – mruknąłem z lekka rozbawiony.

- Teraz jesteś bliżej.

- Ale nie reagujesz.

Cisza. 

Zacząłem go delikatnie drapać po głowie przez co Shizuo wydał z siebie cichy, niekontrolowany pomruk. Byłem pewny, że zaraz po tym przeklina się za to w myślach. Powoli nudziłem się tym monotonnym drapaniem i w pewnej chwili dosyć mocno pociągnąłem go za włosy.

- Kurwa, Izaya! – warknął i od razu się podniósł, aby zobaczyć moją twarz.

Wyszczerzyłem się wrednie. 

- Nudzi Ci się?!

- Przecież Ciebie to i tak nie boli – wzruszyłem ramionami i ponownie wyciągnąłem rękę w jego stronę.

- Przestań.. – odtrącił moją rękę i spojrzał gdzieś w bok. 

- No dlaczego? – ponownie moja ręką wędrowała w kierunku jego twarzy.

- Powiedziałem przestań.. – złapał mnie za rękę w nadgarstku i zaraz po tym ze mnie z szedł. 

Obserwowałem go jak siada naprzeciwko mnie, a następnie wzrok wbija w swoje kolana. Ja nie mając zamiaru się jak na razie odzywać sięgnąłem po swoją herbatę, która w tym czasie trochę ostygła. Nie wiem co takiego dokładnie zmieniło się w moich relacjach z Shizuo, ale widząc, że on też w jakimś stopniu się zmienił strasznie mnie to usatysfakcjonowało. Postanowiłem olać swoje uczucia, a zająć się tymi jego.

- Zastanawiałeś się nad tym, że Kasuka może lada moment umrzeć? 

Blondyn zerknął na mnie kątem oka, ale nic się nie odezwał. Ja natomiast cicho się zaśmiałem.

- Nie wiem co chcesz osiągnąć. 

- Chce Ciebie.

Shizuo spojrzał na mnie z lekkim niedowierzaniem, a ja nie zaszczycając go nawet spojrzałem wstałem i zabrałem obie szklanki do kuchni. Ja praktycznie swoją herbatę wypiłem, a Shizuo pewnie swojej nawet nie ma zamiaru dotknąć. Postanowiłem, że zastąpię ją czymś nieco mocniejszym. 

- Nie pije.

- Wczoraj nie miałeś takich skrupułów. 

Nalałem mu do kieliszka wina i od razu po tym podałem mu go. Shizuo bez żadnego ‘ale’ go ode mnie odebrał i dopiero po tym sam sobie trochę nalałem. Usiadłem wygodnie na kanapie, a przez to, że była rozłożona to praktycznie pół-leżałem i pół-siedziałem. 

Shizuo spojrzał na mnie, a to na kieliszek i ostatecznie niezbyt pewnie upił łyk alkoholu. Nie byłem pewny czy będzie mu smakować, ale widząc, że zaraz po tym wziął kolejny utwierdziło mnie to w tym, że mu smakuję. Sam zaraz się napiłem. Widziałem jak chłopak cały czas rozmyśla nad tymi słowami, które przed chwilą wypowiedziałem i pewnie nieźle się główkuje, aby odgadnąć o co mi chodziło.

- Co miałeś na myśli mówiąc to?

- Co mówiąc? – uśmiechnąłem się. 

- No wiesz.. 

- Nie, nie wiem, Shizu-chan ~ - zaśmiałem, a blondyn widząc, że udaję spiorunował mnie wzrokiem. – Nie wiem.

- Jak to nie wiesz? – skrzywił się.

- Nie mogę wszystkiego wiedzieć – wzruszyłem ramionami i ponownie się napiłem. 

Shizuo patrzył się na mnie jeszcze przez chwilę, aż sam w końcu się napił. Chyba zrozumiał, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć. Przez kilka dobrych minut zbytnio się nie odzywaliśmy, a jedynie co to piliśmy i nawzajem sobie polewaliśmy. Czułem, że Shizuo jest nieco spięty i chciał poprzez alkohol bardziej się rozluźnić. Wyszło mu to. 

- Nie możesz mi powiedzieć co chcesz osiągnąć?

- Nie.

- A dlaczego nie możesz teraz zadzwonić po tego lekarza? Powiedziałem, że nadal będę przestrzegał tego, że mamy się spotykać w tygodniu – burknął i odłożył swój pusty kieliszek. 

- Nie mam pewności, że będziesz nadal do tego taki chętny – wzruszyłem ramionami delikatnie się uśmiechając.

- Będę. 

- A jak kłamiesz?

- Izaya, wiesz, że tak nie jest – mruknął patrząc mi prosto w oczy opanowanym wzrokiem. 

Coś jakby dreszcz przebiegł po moim ciele, gdy tak na mnie patrzył. Dodatkowo ton głosu idealnie się z tym komponował. 

- Więc? – kontynuował. 

Uśmiechnąłem się delikatnie i ponownie wsunąłem dłoń w jego włosy. 

- Izaya.. 

Podrapałem go po głowie, a chłopak od razu przymknął oczy. 

- Pomyślę.

Shizuo cicho westchnął.

- Obydwoje dobrze wiemy, że znasz już odpowiedzieć.

- Mm, racja, Shizu-chan ~- zaśmiałem lekko i podrapałem go nieco za uchem. 

Zauważyłem delikatny uśmiech na jego twarzy.
***
Usnąłem, a nawet nie za bardzo wiem kiedy. Nie wiedziałem, a raczej nie pamiętałem czy Shizuo poszedł, wrócił do siebie czy nadal tutaj gdzieś jest. Nawet jak trochę byłem przytomny nie chciało mi się wstać i rozglądać. Byłem przykryty kocem i było mi ciepło, a do tego otaczał mnie przyjemny zapach.

Przekręciłem się na drugi bok i mimowolnie się uśmiechnąłem, gdy zapach się nasilił. Przysunąłem się niekontrolowanie bliżej, aż w końcu w coś uderzyłem. Rozchyliłem delikatnie powieki i pierwsze co ujrzałem to materiał białej koszuli. Uniosłem nieco wzrok i zobaczyłem twarz śpiącego Shizu-chana. Musiał zdjąć kamizelkę, ale tego też nie za bardzo pamiętam… Obydwoje padliśmy. 

Kiedy zdałem sobie sprawę skąd ów zapach pochodzi odwróciłem się ponownie tyłem i naciągnąłem na siebie bardziej koc, aż w końcu ponownie usnąłem. 

Nie podobało mi się to, że tak spodobał mi się zapach, który pochodził od Shizuo.

Gdyby tak pomyśleć to dużo rzeczy w nim polubiłem i to także mi się nie podobało. 

Poczułem nagle, a może i nie tak nagle? W końcu mogło minąć kilka godzin, a ja znów nie jestem tego świadom. Ale wracając. Poczułem, gdy powierzchnia, na której leżę zaczyna się uginać. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że Shizuo sobie idzie, ale nie idzie do domu, a do łazienki czy kuchni. Myślę, że teraz by poczekał, aż ja wstanę i dopiero opuściłby mieszkanie. 

Nie usłyszałem, jednak, aby ktoś chodził po podłodze, a zamiast tego znów poczułem ten cholernie przyjemny zapach, który się nasilił.  Ciekawość była silniejsza i rozchyliłem delikatnie powieki, a zaraz po tym znów delikatnie się uśmiechnąłem. 

- Co robisz? – szepnąłem. 

Shizuo był tak blisko, że uznałem, że głośniejszy ton byłby po prostu bez sensu. 

- Obserwuję.

Zaśmiałem się. 

Blondyn zmarszczył brwi i zaraz pstryknął mnie w czoło. 

Ja za to wydałem z siebie cichy dźwięk niezadowolenia. 

- Za co?

- Kiedy śpisz nie jesteś taki mendowaty – mruknął, patrząc mi w oczy znów z tym stoickim spokojem.

Wyciągnąłem już kolejny raz rękę w jego stronę i jak zwykle zaraz moja dłoń znalazła się w jego blond włosach. Zacisnąłem ją na jego kosmykach i mocno pociągnąłem. No może troszeczkę lżej niż wieczorem.

- Przestań! – warknął i od razu ten spokój znikł. 

- Jesteś, aż taki wrażliwy? – zaśmiałem się i tym razem poruszyłem delikatnie palcami przez co zacząłem go drapać. 

- To po prostu irytujące, pchło.. – westchnął i przymknął zaraz oczy. 

Drapałem go jeszcze przez chwilę, aż w końcu przestałem, ale nie otworzył oczu. 

- Czemu jesteś taki spokojny?

- Nie wiem – szepnął. 

Kiwnąłem głową czego i tak nie widział i ułożyłem się nieco wygodniej. Sam po chwili zamknąłem oczy i znów poczułem senność. Ciekawe czy Shizu-chan też był jeszcze śpiący. Uśmiechnąłem się delikatnie, ale po chwili ten uśmiech znikł i otworzyłem po raz kolejny już oczy.

- Shizu-chan?

- Oi, śpij mendo – burknął cicho i jak widać nie zamierzał przestać mnie obejmować jedną ręką. 

Uśmiech powrócił na moją twarz i niedługo po tym usnąłem. 

Chce wykorzystać zachowanie Shizuo, które bardziej niż trochę zmieniło się wobec mnie. Chce je wykorzystać wobec niego, ale mam w sobie pewne wątpliwości. Usypiam w jego objęciach i otumaniony jego zapachem, który strasznie mi się podoba. Nie podoba mi się to i nie mogę się wziąć na głębsze rozmyślania, gdy jest obok mnie. Pozostawię to, więc na potem, gdy już go nie będzie.

Hej, Shizu-chan ~! Działam tak samo na Ciebie?

~~
Miało być w ferie - chorowałam. 
Później, szkoła, szkoła, święta - chorowałam i tak czas minął. 
Chyba bloggowanie nie jest na mnie, bo nie jestem w stanie umieszczać notek w odpowiednim terminie..
Jedynie co mogę zrobić to przeprosić, więc przepraszam.

3 komentarze:

  1. To było urocze~ *-* Ta ich rozmowa i drapanie po główce xD Izaya taki słodki a Shizu-chan jeszcze bardziej :33 Po prostu cudo~ :D
    Znam ból chorowania-nic się niechce i ma się wszystko w przysłowiowej "dupie" xD
    Prosze nie opuszczaj ludu~ Jesteś świetna w pisaniu. A wstawiać notki możesz kiedy chcesz tylko żeby coś tu było xc Bo inaczej będę smutać xC

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe~! Drapanie po głowie taaakie urocze ;33
    Nie opuszczaj nas! Będę czekać ile będzie trzeba na kolejne notki, ale nie rezygnuj z tego! Jesteś naprawdę świetna ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest cudowne, tak słodka shizaya, czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń