Rozdział 9
Zmarszczyłem brwi, gdy
zorientowałem się jak zareagowałem, gdy na wyświetlaczu mojego telefonu
pojawiło się ‘Shizu-chan’. Zerknąłem na Namie, która jak wniebowzięta
rozmawiała ze swoim młodszym braciszkiem i co jakiś czas nawet cicho się
śmiała.
Wywróciłem oczami i sięgnąłem po
swój telefon, a po przeczytaniu wiadomości delikatnie przymrużyłem oczy.
„Mam sprawę. Jesteś u siebie?”
Od razu odpisałem „tak” ale
odpowiedzi zwrotnej nie dostałem. Z drugiej strony to po co mi ona? Wiadomo, że
Shizuo już tu idzie. Zerknąłem w stronę komputera i zdałem sobie sprawę, że
właśnie zaniedbałem moją przyszłą samobójczynię. Od razu powróciłem do pisania.
Nie mogłem się, jednak za bardzo na tym skupić, bo po głowie chodziło mi co ten
pierwotniak może mieć za sprawę do mnie.
To chyba, jednak coś ważnego
skoro pofatygował się, aby napisać. Dziwi mnie też, że ma mój numer telefonu.
Pewnie wkurzało go ciągle, gdy dzwonił do niego jakiś nieznany numer, więc w
końcu sobie zapisał.
Popisałem z dziewczyną jeszcze z
dziesięć minut i nie chcąc już siedzieć przed komputerem udałem się na moje
tymczasowe łóżko. Bliźniaczki już mnie uświadomiły, że nie oddadzą mi sypialni.
- Iza-nii~! – krzyknęła Mairu i
zasłoniła mi sobą telewizor.
Rozejrzałem się dookoła i
spostrzegłem, że Kururi stoi za kanapą.
- Iza-nii.. – szepnęła, a ja od
razu po tym podniosłem się do siadu.
- O co chodzi? – mruknąłem nieco
ciekaw co mogą ode mnie chcieć.
- Idziemy dzisiaj na przyjęcie
urodzinowe!
- Chcecie na taksówkę? –
zmarszczyłem brwi.
- Prezent. – odezwała się cicho
za mną Kururi, a Mairu energicznie pokiwała głową.
- Potrzeba nam na prezent.. no i
na taksówkę!
Bez słowa podniosłem się z kanapy
i podszedłem do kurtki, która wisiała na wieszaku i wyjąłem z niej mój portfel.
Mairu od razu złapała swoją siostrę za rękę i podbiegły do mnie przyglądając
się ile mam zamiar im dać.
- Powinno wam wystarczy – podałem
żywszej bliźniaczce pieniądze.
W tym samym czasie zadzwonił
dzwonek do drzwi.
Kururi puściła swoją siostrę i
poszła otworzyć drzwi.
- Shizuo-san.. – mruknęła jak
zawsze cicho, a po chwili Mairu już stała koło niej.
- Dzień dobry, Shizuo-san.
Przyszedłeś w końcu zabić Iza-nii? Jeśli chcesz możemy go dla Ciebie związać ~
- zaproponowała bliźniaczka.
Schowałem w między czasie portfel
do kieszeni kurtki i z zaciekawieniem przyglądałem się co z tego wyniknie. Nie
wpuściły go do środka, a już go gnębiły. Trochę mnie to rozśmieszyło, bo pewnie
związały by mnie dopiero, gdyby otrzymały bilety, na jakiś nowy film z Kasuką.
-
Jest Izaya? – blondyn zmarszczył brwi, a na jej propozycje pokręcił
przecząco głową.
Podszedłem w końcu do nich, aby
Shizuo wiedział, że jednak tutaj jestem.
- Nie miałyście czasem czegoś
kupić? – mruknąłem i spojrzałem na Mairu.
- Ah tak! – chwyciła ponownie
Kururi za rękę. – Do zobaczenia Shizuo-san
- Do zobaczenia.. – szepnęła
Kururi, a zaraz po tym ich już nie było.
Wpuściłem Shizuo do mieszkania i
zamknąłem za nim drzwi.
- Już skończyłeś prace?
- Tak.. Dzisiaj wcześniej.
- Chcesz się czegoś napić? –
zapytałem lekko się uśmiechając i już odchodziłem w stronę kuchni.
- Izaya.. – odwróciłem się od
razu w jego stronę i zlustrowałem go wzrokiem.
- Tak, Shizu-chan?
Wyglądał na jakiegoś takiego
przybitego. Smutnego? Zmieszanego?
- Mógłbyś już teraz
zadzwonić po tego lekarza?
Ah, więc to o to chodzi.
- Nie minęły dwa tygodnie,
Shizu-chan. Dzisiaj mija dopiero tydzień.
- Wiem.. – szepnął zaciskając
dłonie w pięści. – Przez następny tydzień też będziemy się widać, ale..
- Nie, Shizu-chan. Nie
umawialiśmy się tak.
Zapadła cisza.
Stan Kasuki musiał się pogorszyć
skoro Shizuo mnie o to PROSI. Miałem się już odezwać, ale mnie uprzedził.
- Myślałem, że coś się zmieniło..
– spojrzał w końcu na mnie i to takim spojrzeniem, które trudno było mi nazwać.
Nie było w nim złości, chęci mordu.
Spojrzał jakby na mnie z
rozczarowaniem.
- Myślałeś, że jak przez tydzień
będę dla Ciebie jak dobry kolega to zgodzę się o to co mnie poprosisz? –
zakpiłem z jego głupoty.
- Jesteś beznadziejny – warknął i
całe to rozczarowanie zniknęło. Teraz widziałem tam złość i coś jeszcze.
- Zgodziłeś się na to.
- Wiem! I nie zamierzam z tego
zrezygnować.
- Skąd mogę mieć pewność, że mnie
nie okłamiesz?
Spojrzał teraz na mnie naprawdę
wkurzony, choć nie uważam, abym go moją odpowiedzią, aż tak zdenerwował.
Podszedł do mnie i chwycił mnie
za przód sweterka, a zaraz po tym wisiałem kilka centymetrów nad ziemią.
- Nie porównuj mnie do siebie! –
warknął.
- Skoro uważasz, że kłamie to
skąd masz pewność, że po tych dwóch tygodniach bym pomógł Twojemu bratu?
Jego wyraz twarzy nieco
złagodniał i już nie patrzył mi prosto w oczy.
- Na początku nie miałem.. –
odezwał się o wiele ciszej niż przedtem, a ja uniosłem jedną brew do góry.
Wybuchłem śmiechem, pomimo to, że
teraz dowiedziałem się, że Shizuo czuł to samo co ja. Czuł tą zmianę, która
między nami nastąpiła.
Shizuo zmarszczył brwi i niedługo
po tym jak zacząłem się śmiać puścił mnie przez co wylądowałem na tyłku.
- Świr – burknął.
Spojrzałem na niego z ukosa i
jeszcze cicho się zaśmiałem.
Shizuo jak na razie milczał, a ja
wyciągnąłem rękę, aby pomógł mi wstać.
W końcu to on mnie tak bezczelnie
upuścił.
Spojrzał na mnie, po czym cicho
prychnął.
- Spierdalaj.
Mierzyliśmy się przez chwilę
spojrzeniami i chyba Shizuo zrozumiał, że ja nie odpuszczę, więc pierwszy
odwrócił wzrok. Zastanawia mnie czemu tu jest, pomimo, że go wyśmiałem i nie
chce mu pomóc? Dlaczego tu stoi zamiast wyjść i trzasnąć drzwiami?
Zastanawia mnie to czemu ja nie
chce mu pomóc skoro powiedział mi, że jeszcze tydzień ze mną wytrzyma. Boję
się? Nie powinienem. Wiem, że Shizuo nie kłamie, a to co wcześniej do niego
powiedziałem to była tylko zwykła prowokacja, która sprawdziła się w stu procentach.
Boje się chyba, że jak pomogę Kasuce Shizuo zmieni swoje nastawienie i nasza
relacja będzie znów taka sama.
Musiałem przyznać, że polubiłem
śmiejącego się Shizu-chana.
A może od zawsze go takiego
lubiłem? Chociaż jak się denerwuję też go lubię. O! I jak pulsuje my żyłka
także.
Uśmiechnął się pod nosem i w
końcu wstałem, a Shizuo od razu na mnie spojrzał.
Teraz dopiero czuję, że Shizuo
mnie zauważył, że w końcu jestem w centrum jego uwagi tak jak zawsze tego
pragnąłem.
***
Zaproponowałem Shizuo wyjście z
domu, a on nawet chętnie się zgodził. Do tej pory nie wiem czemu nie wyszedł
skoro mu odmówiłem, a przecież chodzi tutaj o jego kochanego braciszka. No, ale
nieważne. Gdy wyszliśmy z Shinjuku i znaleźliśmy się w Ikebukuro wpadliśmy na
Dotachina no i oczywiście zaczęliśmy rozmawiać. Musiałem przyznać, że rozmowa
jak nigdy między nami się kleiła i to aż tak bardzo, że ostatecznie
wylądowaliśmy w jakimś barze. Żeby tego było mało niewiadomo skąd dołączył do
nas Shinra.
Siedziałem obok Shizuo, a po
drugiej stolika znajdował się Kadota z Shinrą. Jak to Shinra gadał więcej niż
potrzeba, ale po wypiciu kilku kieliszków alkoholu rozkręcił się jeszcze
bardziej, ale też po kilku godzinach padł pierwszy od nas wszystkich. Nie żebym
się tego nie spodziewał.
Shizuo chyba chciał być dobrym
kolegą i zadzwonił po Celty, aby go odebrała.
Minęła kolejna godzina, a my
nadal siedzimy w tym barze, a tematy do rozmów bierzemy jakby z powietrza. Nie
sądziłem, że Shizuo potrafi być tak rozmowny i zabawowy.. zresztą Dotachin tak
samo.
-Ah, Shizuo, a jak Kasuka?
No tak to pytanie prędzej czy
później musiało paść.
Zerknąłem na Shizuo, a on
najwidoczniej w świecie zrobił się smutny. Wcześniej też go widziałem
przybitego, ale teraz było to tak wyraźne, że ślepy by to nawet zauważył.
- Mam nadzieje, że będzie dobrze…
- wymamrotał cicho, a Kadota polał mu jeszcze.
Shizuo zaraz padnie.
- Na pewno będzie dobrze –
zapewnił go wesoło i zaraz po tym polał jeszcze mi.
Nie chciałem przesadzać z
alkoholem na tyle, aby na następny dzień nic nie pamiętać, ale to było
silniejsze i przechyliłem swój kieliszek. I tak z naszej trójki ja jestem
najbardziej rozgarnięty. Shizuo buja się na boki, a Kadota nawija i nawija bez
końca. Po krótkim przemyśleniu stwierdziłem, że już dziś nie dotykam alkoholu.
Po kolejnej godzinie już chyba
każdy miał dość, a zwłaszcza Shizuo, który skorzystał z mojego ramienia, aby
się oprzeć. Uśmiechnąłem niekontrolowanie i wróciłem wzrokiem do Kadoty.
- Chyba czas kończyć na dzisiaj –
zaśmiał się i spojrzał na Shizuo. - Da radę wrócić?
Spojrzałem jeszcze raz na Shizuo,
który chyba nawet usnął.
- Ja mu pomogę – uśmiechnąłem się
przyjaźnie, a Dotachin pokiwał głową.
Obudziłem Shizuo, który jak
przypuszczałem jednak usnął. Coś mamrotał pod nosem i nie za bardzo kojarzył
fakty, więc gdy tylko pożegnałem się z Dotachinem zacząłem z nim iść do jego
domu. Shizuo praktycznie cały swój ciężar opierał na mnie co nie było za fajne,
ale dawałem radę i niedługo po tym znaleźliśmy przed drzwiami jego mieszkania.
Klucze.
Zmarszczyłem czoło i wsunąłem
jedną dłoń do kieszeni jego spodni.
Shizuo coś mruknął, a do tego się
uśmiechnął przez co ja jeszcze bardziej byłem tym zażenowany.
Na szczęście znajdowały się w
niej te nieszczęsne klucze, więc szybko otworzyłem drzwi, wszedłem z nim do
środka i znów je zamknąłem. Zaprowadziłem go do jego sypialni, a następnie
położyłem go na łóżku. Przyglądałem się mu przez chwilę i coś mnie tknęło, aby
zdjąć mu buty i przykryć go kołdrą. Blondyn delikatnie się uśmiechnął i tym
razem zapadł już w głęboki sen.
Przyglądałem się jego śpiącej
twarzy i musiałem przyznać, że wyglądał całkiem ładnie.
Ładnie jak na potwora.
Mogłem teraz wyciągnąć scyzoryk i
podciąć mu gardło, ale zamiast tego nachyliłem się nad nim i przybliżyłem swoją
twarz do jego.
~~
Gomen, gomen miało być w weekend, a w sobotę, a co dopiero w niedziele nie miałam dostępu do laptopa. :(. Następny rozdział najwcześniej prawdopodobnie pojawi się 14 stycznia.
Yey (≧∇≦)/
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny(∩_∩) czekam na ciąg dalszy, zwłaszcza po TAKIM zakończeniu (¬‿¬)
Pozdrawiam Kida ;*
CHCĘ WIĘCEJ <3 Genialne~
OdpowiedzUsuńHalo halo! Gdzie next ja się pytam ;3
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?:)
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam już, Chce wiedzieć co dalej... Świetne właśnie przeczytałam wszystko do tego momentu, pisz kobieto kochana to jest naprawdę mega ;DDD
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :D W piątek na pewno wstawię kolejny rozdział, spokojnie. :3
Usuń