piątek, 22 stycznia 2016

Shizaya "Nienawiść to pojęcie względne" - rozdział 10

Rozdział 10

- Śmierdzi..

Otworzyłem szeroko oczy i z bardzo bliska obserwowałem śpiącą twarz Shizu-chana. Byłem tak blisko, że praktycznie stykaliśmy się nosami. 

- Śmierdzi.. Izaya.. 

Zamrugałem kilkakrotnie i gwałtownie się od niego odsunąłem, ale ten jak widać przez sen musiał mnie nawet złapać. 

- Jak śmierdzę to mnie puszczaj pierwotniaku.. 

Próbowałem wyrwać swój nadgarstek z jego uścisku, ale to nie skutkowało. Shizuo zacisnął jeszcze bardziej rękę. Patrzyłem się na niego przez dobrą chwilę i zastanawiałem się czy on naprawdę śpi czy może udaję. Doszedłem ostatecznie do wniosku, że nawet przez sen musi mnie w ten swój dziwny sposób zaskakiwać.  Nie zastanawiałem się teraz co ja przed chwilą chciałem zrobić. Teraz moim priorytetem było to, żeby mnie puścił. 

Pociągnąłem jeszcze raz rękę. 

Shizuo wydał z siebie cichy odgłos niezadowolenia, a zaraz po tym zostałem dla niego jakimś misiem do przytulania podczas snu. Nie jestem nawet w stanie wyrazić jak byłem tą całą sytuacją zażenowany. Nawet nie chce wiedzieć co temu pierwotniakowi siedzi w tej pustej głowie.

- Śmierdzi..

Może, gdybym patrzył na to z boku to byłoby dosyć zabawne i bym się nawet śmiał, ale w tej chwili to nawet nie wiedziałem co myśleć. 

- Sam śmierdzisz – prychnąłem, a za to Shizuo ścisnął mnie jeszcze mocniej. 

Przymrużyłem oczy i jak na razie postanowiłem leżeć bez ruchu. Rozmyślałem to czy by go nie obudzić, ale sam nie wiedziałem czemu nie chciałem tego robić. Po prostu nie chciałem i tyle. Nie chciałem się nawet w to zagłębiać. 

Przez ten czas, gdy tak leżałem złapałem się, że sam zacząłem przysypiać, ale zauważyłem, także, Shizu-chan rozluźnił nieco swój uścisk. Delikatnie się z niego wyswobodziłem i spojrzałem ostatni raz na jego śpiącą twarz, bo zaraz po tym Shizuo odwrócił się tyłem do mnie.

Wyszedłem od razu z pokoju i z mieszkania. Jeszcze na początku miałem zamiar przespać się u niego na kanapie, ale po tym jak uświadomiłem sobie co ja chciałem zrobić odechciało mi się kompletnie. W drodze powrotnej do Shinjuku wstąpiłem jeszcze do sklepu po jakąś wodę. Strasznie chciało mi się pić i w takich chwilach jestem wdzięczny, że istnieją sklepy 24 dobowe. 

Chciałem o tym nie myśleć, ale wszystkie moje myśli wracały do tego, że ja chciałem.. Właśnie co ja niby chciałem? Pocałować go? Wybuchłem śmiechem na środku chodnika. 

- Głupota – mruknąłem sam do siebie, gdy się już uspokoiłem i upiłem łyk wody. 

Uznałem, że jedynym słusznym wytłumaczeniem było to, że byłem i nadal jestem pod wpływem alkoholu. To samo przecież tłumaczy to głupie zachowanie Shizuo. Po pół godzinki spacerku o 3;24 wszedłem do mojego mieszkania. Zdjąłem buty, kurtkę, którą jak nigdy odrzuciłem ‘gdzieś’ na bok i powlekłem się do kanapy. Wylądowałem na niej twarzą w poduszce i zacząłem  szukać koca, który gdzieś tu powinien być. Uśmiechnąłem się delikatnie, gdy w końcu go znalazłem i tak jak planowałem zakryłem się nim. Od razu po tym usnąłem.
***
- Długo masz zamiar jeszcze spać?

Skrzywiłem się i zakryłem się bardziej kocem. 

- Jesteś gorszy od dziecka – warknęła kobieta – Klienci dzwonią, a Ty nawet nie odbierasz. Za piętnaście minut masz spotkanie. 

Niechętnie po tych słowach otworzyłem oczy i nieco się odkryłem. Pożałowałem tego od razu, bo pierwsze co zobaczyłem to twarz Namie.

- Dla takich widoków mogę budzić się zawsze – parsknąłem, a dziewczyna przybrała jeszcze groźniejszy wyraz twarzy. 

- Na drugi raz już Cię nie będę budzić na żadne spotkanie – prychnęła i odeszła do swojego biurka. 

Podniosłem się do siadu i dopiero teraz poczułem jak mocno boli mnie głowa. Sięgnąłem do swojej kieszeni, aby wyjąć telefon, ale momentalnie zastygłem. Wsunąłem dłoń do drugiej kieszeni, ale też nic. Podniosłem się i podszedłem do kurtki, która leżała na podłodze i zacząłem po kieszeniach szukać telefonu.

Nie ma. 

Złapałem się za głowę i korzystając z tego, że trzymam kurtkę odwiesiłem ją na wieszak. 

- Ile mam czasu do spotkania? 

- Dziesięć minut.

- Nie mogłaś obudzić mnie wcześniej?
- Ciesz się, że w ogóle Cię obudziłam. 

- Racja - uśmiechnął się delikatnie 

Nie tracąc czasu poszedłem na górę, aby wziąć szybki prysznic i założyć świeże ubrania. Jako, że miałem jeszcze trochę czasu wziąłem sobie coś na ból głowy i zasiadłem przy swoim biurku oczekując klienta. Do jego przyjścia zastanawiałem się, gdzie zostawiłem telefon i pierwsze co mi przyszło do głowy to łóżko Shizu-chana. Musiał mi wypaść, gdy mnie tak gwałtownie do siebie przyciągnął. Prawdopodobnie Shizuo się zorientuję, że ów telefon jest mój i może mi go przyniesie trochę wcześniej. W końcu dzisiaj sobota, więc ma wolne. 

Myślałem, że całe to spotkanie będzie bardziej ciekawe, ale grubo się pomyliłem. Nie dość, że było nudne to jeszcze trwało z dobrą godzinę. Kiedy klient opuścił moje mieszkanie chwyciłem za mój drugi telefon. Nie ubolewałem, że tamten został u Shizu-chana, ale jednak mógłby mi go oddać. Miałem już do niego dzwonić, ale po pomieszczeniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. 

Namie od razu wstała od swojego biurka i poszła otworzyć.

Zmarszczyłem brwi i już miałem wstawać, ale bliźniaczki były szybsze i przywitały się z dostawcą od pizzy. Spojrzałem na godzinę i trochę się zdziwiłem, bo myślałem, że jest wcześniej niż po 14. Mairu zapłaciła za dostawę i obie zaraz do mnie podbiegły. 

- Iza-nii zjesz z nami~?

- Iza-nii.. – podeszła do mnie Kururi i zaczęła ciągnąć za rękę.

Uśmiechnąłem się do nich i od razu wstałem. 
- Pewnie. 

Dopiero w trakcie jedzenia poczułem jak strasznie byłem głodny, ale co się dziwić skoro moim ostatnim posiłkiem był obiad wczorajszego dnia? Porozmawiałem jeszcze chwilę z dziewczynkami, aż w końcu gdzieś wybiegły na miasto. Namie niedługo skończyła pracę i zostałem sam. Liczyłem na to, że Shizu-chan do mnie przyjdzie i odda mi ten telefon. No, albo przyjdzie dlatego, że przecież mamy się ze sobą spotykać jeszcze tydzień. Ciekawe czy coś pamięta z wczoraj.. 

Uśmiechnąłem się niekontrolowanie przypominając sobie jego nocne zachowanie. Powtarzałem sobie tyle razy, że czułem się zażenowany tą sytuacją, ale czy tak naprawdę to mnie w pewien sposób nie cieszyła?

Zaśmiałem się gorzko.

Podobało mi się, gdy ten pierwotniak mnie do siebie przytulił.
To chore.
Głupie.
Od zawsze to czułem?
Rzuciłem się na kanapę i naciągnąłem na siebie koc i nie wiedzieć kiedy usnąłem. 

***

- Ej, pchło!

Skrzywiłem się kiedy ktoś zaczął mnie całkiem mocno potrząsać. Odtrąciłem jego ręce i odwróciłem się do tego kogoś tyłem. Nie chciało mi się wstawać. 

- Izaya! – warknął blondyn i zrzucił ze mnie cały koc, a że trzymałem się go bardzo mocno zleciałem razem z nim na podłogę.

Jęknąłem niezadowolony i podniosłem się na kolana. Spojrzałem na Shizuo z dołu i zaraz stałem na nogach. 

- Wiesz, która godzina? – burknął z niecierpliwiony. 

- No po czternastej.

- Po dwudziestej pierwszej, Izaya.

Zakryłem usta dłonią ziewając. 

- No i co z tego?

- Nie dzwoniłeś, a ja nie mogłem się do Ciebie dodzwonić – burknął mrużąc oczy.

- Martwiłeś się?

- Nie.

Odwrócił wzrok jakby trochę zmieszany.

Musiałem przyznać, że nie za bardzo rozumiałem tą jego reakcję, ale była całkiem słodka. Jednak szybko ta myśl zniknęła w mojej głowie, bo zastąpiła je inna. 

- Nie ma u Ciebie mojego telefonu?

- A z jakiej racji miałby być?

- Nie pamiętasz co się wczoraj działo? – usiadłem na kanapie. 

Czyli po telefonie. Prawdopodobnie zgubiłem go jak wracałem do domu.

- No Kadota odprowadził mnie do domu po tym wszystkim. 

- Kadota – szepnąłem i schowałem twarz w dłonie. 

Musiał naprawdę już pod sam koniec nic nie kojarzyć skoro nie pamięta jak odprowadzałem go do domu. 

Zerknąłem na chłopaka, który właśnie siadał obok mnie.

- Dlaczego dopiero teraz przyszedłeś?

Shizuo przeniósł na mnie od razu wzrok i wzruszył ramionami.

- Uznałem, że jakbyś miał przyjść to dawno byś to zrobił no i jak wspomniałem nie odbierałeś..

Zaśmiałem się.

- Racja, Shizu-chan. Kolejny punkt dla Ciebie.

- O co Ci chodzi z tymi punktami?

Ponownie się zaśmiałem. 

- U Kasuki bez zmian? – byłem ciekaw, bo Shizuo tak łatwo mi odpuścił po tym jak powiedziałem, że nie zadzwonię do tego lekarza. 

- Tak – szepnął i zacisnął dłonie na kolanach. 

Wstałem z kanapy i dopiero jak zrobiłem nam obu herbaty wróciłem do niego.

- Czemu jesteś taki spokojny skoro odmówiłem Ci pomocy? – mruknąłem upijając łyk herbaty.
Shizuo milczał. 

- A co jeśli Kasuka nie wytrzyma tego tygodnia?

- Ciebie to i tak nie obchodzi.

- Masz rację – odłożyłem kubek na stolik. 

Shizuo chyba jeszcze bardziej się zdenerwował moimi słowami. 

- Nie możesz chociaż raz być pomocny?

- Pomogę jak miną pełne dwa tygodnie.

-Sam powiedziałeś, że wtedy może być za późno! – warknął.

- Trudno – wzruszyłem ramionami.

Nie zorientowałem się kiedy, a już pod nim leżałem. Zaciskał dłoń w pięść i zaraz całej siły uderzył nią w kanapę tuż obok mojej głowy. Chciałem wyśmiać jego celność, ale kiedy spojrzałem mu w oczy coś we mnie pękło. Chociaż.. to już dawno we mnie pękło. 

Czułem to samo wczoraj w barze, gdy Dotachin zapytał go o Kasuke. Widziałem w tej chwili ten sam wyrazisty smutek co wczoraj. Może i patrzył też we mnie ze złością, ale ten smutek w nim dominował. Objąłem go delikatnie, aby się na mnie całkowicie położył.

- Pchło..

- Czekaj, myślę. 

~~
Nie mogłam wstawić wcześniej rozdziału, bo matematyka.
Miałam ważne zaliczenie, no i zaliczyłam *klask klask* 

Mam nadzieję, że opowiadanie nadal cały czas się podoba i chciałabym uświadomić, że oprócz tego będą jeszcze 5-6 rozdziałów. Mam napisane 5 i 6 w połowie, ale nie wiem czy ten 6 będzie zrealizowany, ale postaram się coś jeszcze wyskrobać.
Co do następnej notki.. Jeżeli za tydzień nic mi nie wypadnie wstawię już w piątek 29.01, a jeśli jej nie będzie to spodziewajcie się jej w najbliższym czasie. Moje województwo ma ferie, więc nic mi nie będzie uniemożliwać wstawienia kolejnego rozdziału. :D

Cześć ~

12 komentarzy:

  1. No jak można w takim momencie kończyć * płacze *
    Ale bądź co bądź, to jest świetne. Pisz ile wlezie! :D Mi się podoba! * turla się ze szczęścia *

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dawno odkryłam Twojego bloga i przyznam nie żałuję.
    Rozdział świetny jak cała reszta.
    Z niecierpliwością czekam na nexty.
    Duuuuużo weny życzę.
    :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Edit: Tak w sumie to dzisiaj, ale nie wnikajmy w szczegóły ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie! Czekam niecierpliwie na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego nie ma następnej części? ;((

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam tu przypadkiem, przyznaję bez bicia. Pochłonęłam wszystko w dwa dni i teraz mam bardzo nurtujące mnie pytanie: kiedy następny rozdział? To jest cuuudneeee!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Halo halo! Proszę następną część! To jest genialne~!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy następne opo ? ;((

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy 11?? Bo sie już trochę naczekaliśmy��

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Twoje opowiadanie jest świetne!♥
    Zaglądam tu dość często wyczekując kolejnego rozdziału :) Nie ważne ile będziemy czekać, nie porzucaj tego bloga!
    Zapraszam też do mnie. Zaczęłam niedawno dlatego proszę o wyrozumiałość. Każdy komentarz jest dobry nawet ten krytykujący.
    http://kida-chan-pisze.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń