Rozdział 10
- Śmierdzi..
Otworzyłem szeroko oczy i z bardzo
bliska obserwowałem śpiącą twarz Shizu-chana. Byłem tak blisko, że praktycznie
stykaliśmy się nosami.
- Śmierdzi.. Izaya..
Zamrugałem kilkakrotnie i
gwałtownie się od niego odsunąłem, ale ten jak widać przez sen musiał mnie
nawet złapać.
- Jak śmierdzę to mnie puszczaj
pierwotniaku..
Próbowałem wyrwać swój nadgarstek
z jego uścisku, ale to nie skutkowało. Shizuo zacisnął jeszcze bardziej rękę.
Patrzyłem się na niego przez dobrą chwilę i zastanawiałem się czy on naprawdę
śpi czy może udaję. Doszedłem ostatecznie do wniosku, że nawet przez sen musi
mnie w ten swój dziwny sposób zaskakiwać.
Nie zastanawiałem się teraz co ja przed chwilą chciałem zrobić. Teraz
moim priorytetem było to, żeby mnie puścił.
Pociągnąłem jeszcze raz rękę.
Shizuo wydał z siebie cichy
odgłos niezadowolenia, a zaraz po tym zostałem dla niego jakimś misiem do
przytulania podczas snu. Nie jestem nawet w stanie wyrazić jak byłem tą całą
sytuacją zażenowany. Nawet nie chce wiedzieć co temu pierwotniakowi
siedzi w tej pustej głowie.
- Śmierdzi..
Może, gdybym patrzył na to z boku
to byłoby dosyć zabawne i bym się nawet śmiał, ale w tej chwili to nawet nie
wiedziałem co myśleć.
- Sam śmierdzisz – prychnąłem, a
za to Shizuo ścisnął mnie jeszcze mocniej.
Przymrużyłem oczy i jak na razie
postanowiłem leżeć bez ruchu. Rozmyślałem to czy by go nie obudzić, ale sam nie
wiedziałem czemu nie chciałem tego robić. Po prostu nie chciałem i tyle. Nie
chciałem się nawet w to zagłębiać.
Przez ten czas, gdy tak leżałem
złapałem się, że sam zacząłem przysypiać, ale zauważyłem, także, Shizu-chan
rozluźnił nieco swój uścisk. Delikatnie się z niego wyswobodziłem i spojrzałem
ostatni raz na jego śpiącą twarz, bo zaraz po tym Shizuo odwrócił się tyłem do
mnie.
Wyszedłem od razu z pokoju i z
mieszkania. Jeszcze na początku miałem zamiar przespać się u niego na kanapie,
ale po tym jak uświadomiłem sobie co ja chciałem zrobić odechciało mi się
kompletnie. W drodze powrotnej do Shinjuku wstąpiłem jeszcze do sklepu po jakąś
wodę. Strasznie chciało mi się pić i w takich chwilach jestem wdzięczny, że
istnieją sklepy 24 dobowe.
Chciałem o tym nie myśleć, ale
wszystkie moje myśli wracały do tego, że ja chciałem.. Właśnie co ja niby
chciałem? Pocałować go? Wybuchłem śmiechem na środku chodnika.
- Głupota – mruknąłem sam do
siebie, gdy się już uspokoiłem i upiłem łyk wody.
Uznałem, że jedynym słusznym
wytłumaczeniem było to, że byłem i nadal jestem pod wpływem alkoholu. To samo
przecież tłumaczy to głupie zachowanie Shizuo. Po pół godzinki spacerku o 3;24
wszedłem do mojego mieszkania. Zdjąłem buty, kurtkę, którą jak nigdy odrzuciłem
‘gdzieś’ na bok i powlekłem się do kanapy. Wylądowałem na niej twarzą w
poduszce i zacząłem szukać koca, który
gdzieś tu powinien być. Uśmiechnąłem się delikatnie, gdy w końcu go znalazłem i
tak jak planowałem zakryłem się nim. Od razu po tym usnąłem.
***
- Długo masz zamiar jeszcze spać?
Skrzywiłem się i zakryłem się
bardziej kocem.
- Jesteś gorszy od dziecka –
warknęła kobieta – Klienci dzwonią, a Ty nawet nie odbierasz. Za piętnaście
minut masz spotkanie.
Niechętnie po tych słowach
otworzyłem oczy i nieco się odkryłem. Pożałowałem tego od razu, bo pierwsze co
zobaczyłem to twarz Namie.
- Dla takich widoków mogę budzić
się zawsze – parsknąłem, a dziewczyna przybrała jeszcze groźniejszy wyraz twarzy.
- Na drugi raz już Cię nie będę
budzić na żadne spotkanie – prychnęła i odeszła do swojego biurka.
Podniosłem się do siadu i dopiero
teraz poczułem jak mocno boli mnie głowa. Sięgnąłem do swojej kieszeni, aby wyjąć
telefon, ale momentalnie zastygłem. Wsunąłem dłoń do drugiej kieszeni, ale też
nic. Podniosłem się i podszedłem do kurtki, która leżała na podłodze i zacząłem
po kieszeniach szukać telefonu.
Nie ma.
Złapałem się za głowę i
korzystając z tego, że trzymam kurtkę odwiesiłem ją na wieszak.
- Ile mam czasu do spotkania?
- Dziesięć minut.
- Nie mogłaś obudzić mnie
wcześniej?
- Ciesz się, że w ogóle Cię
obudziłam.
- Racja - uśmiechnął się
delikatnie
Nie tracąc czasu poszedłem na
górę, aby wziąć szybki prysznic i założyć świeże ubrania. Jako, że miałem
jeszcze trochę czasu wziąłem sobie coś na ból głowy i zasiadłem przy swoim
biurku oczekując klienta. Do jego przyjścia zastanawiałem się, gdzie zostawiłem
telefon i pierwsze co mi przyszło do głowy to łóżko Shizu-chana. Musiał mi
wypaść, gdy mnie tak gwałtownie do siebie przyciągnął. Prawdopodobnie Shizuo
się zorientuję, że ów telefon jest mój i może mi go przyniesie trochę
wcześniej. W końcu dzisiaj sobota, więc ma wolne.
Myślałem, że całe to spotkanie
będzie bardziej ciekawe, ale grubo się pomyliłem. Nie dość, że było nudne to
jeszcze trwało z dobrą godzinę. Kiedy klient opuścił moje mieszkanie chwyciłem
za mój drugi telefon. Nie ubolewałem, że tamten został u Shizu-chana, ale
jednak mógłby mi go oddać. Miałem już do niego dzwonić, ale po pomieszczeniu
rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
Namie od razu wstała od swojego
biurka i poszła otworzyć.
Zmarszczyłem brwi i już miałem
wstawać, ale bliźniaczki były szybsze i przywitały się z dostawcą od pizzy.
Spojrzałem na godzinę i trochę się zdziwiłem, bo myślałem, że jest wcześniej
niż po 14. Mairu zapłaciła za dostawę i obie zaraz do mnie podbiegły.
- Iza-nii zjesz z nami~?
- Iza-nii.. – podeszła do mnie
Kururi i zaczęła ciągnąć za rękę.
Uśmiechnąłem się do nich i od
razu wstałem.
- Pewnie.
Dopiero w trakcie jedzenia
poczułem jak strasznie byłem głodny, ale co się dziwić skoro moim ostatnim
posiłkiem był obiad wczorajszego dnia? Porozmawiałem jeszcze chwilę z dziewczynkami,
aż w końcu gdzieś wybiegły na miasto. Namie niedługo skończyła pracę i zostałem
sam. Liczyłem na to, że Shizu-chan do mnie przyjdzie i odda mi ten telefon. No,
albo przyjdzie dlatego, że przecież mamy się ze sobą spotykać jeszcze tydzień.
Ciekawe czy coś pamięta z wczoraj..
Uśmiechnąłem się niekontrolowanie
przypominając sobie jego nocne zachowanie. Powtarzałem sobie tyle razy, że
czułem się zażenowany tą sytuacją, ale czy tak naprawdę to mnie w pewien sposób
nie cieszyła?
Zaśmiałem się gorzko.
Podobało mi się, gdy ten
pierwotniak mnie do siebie przytulił.
To chore.
Głupie.
Od zawsze to czułem?
Rzuciłem się na kanapę i
naciągnąłem na siebie koc i nie wiedzieć kiedy usnąłem.
***
- Ej, pchło!
Skrzywiłem się kiedy ktoś zaczął
mnie całkiem mocno potrząsać. Odtrąciłem jego ręce i odwróciłem się do tego
kogoś tyłem. Nie chciało mi się wstawać.
- Izaya! – warknął blondyn i
zrzucił ze mnie cały koc, a że trzymałem się go bardzo mocno zleciałem razem z
nim na podłogę.
Jęknąłem niezadowolony i
podniosłem się na kolana. Spojrzałem na Shizuo z dołu i zaraz stałem na nogach.
- Wiesz, która godzina? – burknął
z niecierpliwiony.
- No po czternastej.
- Po dwudziestej pierwszej, Izaya.
Zakryłem usta dłonią ziewając.
- No i co z tego?
- Nie dzwoniłeś, a ja nie mogłem
się do Ciebie dodzwonić – burknął mrużąc oczy.
- Martwiłeś się?
- Nie.
Odwrócił wzrok jakby trochę
zmieszany.
Musiałem przyznać, że nie za
bardzo rozumiałem tą jego reakcję, ale była całkiem słodka. Jednak szybko ta
myśl zniknęła w mojej głowie, bo zastąpiła je inna.
- Nie ma u Ciebie mojego
telefonu?
- A z jakiej racji miałby być?
- Nie pamiętasz co się wczoraj
działo? – usiadłem na kanapie.
Czyli po telefonie.
Prawdopodobnie zgubiłem go jak wracałem do domu.
- No Kadota odprowadził mnie do
domu po tym wszystkim.
- Kadota – szepnąłem i schowałem
twarz w dłonie.
Musiał naprawdę już pod sam
koniec nic nie kojarzyć skoro nie pamięta jak odprowadzałem go do domu.
Zerknąłem na chłopaka, który właśnie siadał obok mnie.
- Dlaczego dopiero teraz
przyszedłeś?
Shizuo przeniósł na mnie od razu
wzrok i wzruszył ramionami.
- Uznałem, że jakbyś miał przyjść
to dawno byś to zrobił no i jak wspomniałem nie odbierałeś..
Zaśmiałem się.
- Racja, Shizu-chan. Kolejny
punkt dla Ciebie.
- O co Ci chodzi z tymi punktami?
Ponownie się zaśmiałem.
- U Kasuki bez zmian? – byłem
ciekaw, bo Shizuo tak łatwo mi odpuścił po tym jak powiedziałem, że nie
zadzwonię do tego lekarza.
- Tak – szepnął i zacisnął dłonie
na kolanach.
Wstałem z kanapy i dopiero jak
zrobiłem nam obu herbaty wróciłem do niego.
- Czemu jesteś taki spokojny
skoro odmówiłem Ci pomocy? – mruknąłem upijając łyk herbaty.
Shizuo milczał.
- A co jeśli Kasuka nie wytrzyma
tego tygodnia?
- Ciebie to i tak nie obchodzi.
- Masz rację – odłożyłem kubek na
stolik.
Shizuo chyba jeszcze bardziej się
zdenerwował moimi słowami.
- Nie możesz chociaż raz być
pomocny?
- Pomogę jak miną pełne dwa
tygodnie.
-Sam powiedziałeś, że wtedy może
być za późno! – warknął.
- Trudno – wzruszyłem ramionami.
Nie zorientowałem się kiedy, a
już pod nim leżałem. Zaciskał dłoń w pięść i zaraz całej siły uderzył nią w
kanapę tuż obok mojej głowy. Chciałem wyśmiać jego celność, ale kiedy
spojrzałem mu w oczy coś we mnie pękło. Chociaż.. to już dawno we mnie pękło.
Czułem to samo wczoraj w barze,
gdy Dotachin zapytał go o Kasuke. Widziałem w tej chwili ten sam wyrazisty
smutek co wczoraj. Może i patrzył też we mnie ze złością, ale ten smutek w nim
dominował. Objąłem go delikatnie, aby się na mnie całkowicie położył.
- Pchło..
- Czekaj, myślę.
~~
Nie mogłam wstawić wcześniej rozdziału, bo matematyka.
Miałam ważne zaliczenie, no i zaliczyłam *klask klask*
Miałam ważne zaliczenie, no i zaliczyłam *klask klask*
Co do następnej notki.. Jeżeli za tydzień nic mi nie wypadnie wstawię już w piątek 29.01, a jeśli jej nie będzie to spodziewajcie się jej w najbliższym czasie. Moje województwo ma ferie, więc nic mi nie będzie uniemożliwać wstawienia kolejnego rozdziału. :D
Cześć ~
No jak można w takim momencie kończyć * płacze *
OdpowiedzUsuńAle bądź co bądź, to jest świetne. Pisz ile wlezie! :D Mi się podoba! * turla się ze szczęścia *
Kiedy next? ;(
OdpowiedzUsuńNie dawno odkryłam Twojego bloga i przyznam nie żałuję.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak cała reszta.
Z niecierpliwością czekam na nexty.
Duuuuużo weny życzę.
:D
Edit: Tak w sumie to dzisiaj, ale nie wnikajmy w szczegóły ;)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Czekam niecierpliwie na kolejną część!
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ma następnej części? ;((
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem, przyznaję bez bicia. Pochłonęłam wszystko w dwa dni i teraz mam bardzo nurtujące mnie pytanie: kiedy następny rozdział? To jest cuuudneeee!!!
OdpowiedzUsuńHalo halo! Proszę następną część! To jest genialne~!
OdpowiedzUsuńKiedy następne opo ? ;((
OdpowiedzUsuńKiedy 11?? Bo sie już trochę naczekaliśmy��
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest świetne!♥
OdpowiedzUsuńZaglądam tu dość często wyczekując kolejnego rozdziału :) Nie ważne ile będziemy czekać, nie porzucaj tego bloga!
Zapraszam też do mnie. Zaczęłam niedawno dlatego proszę o wyrozumiałość. Każdy komentarz jest dobry nawet ten krytykujący.
http://kida-chan-pisze.blogspot.com
Pozdrawiam